W pierwszym wpisie, wspominałam o przekopywaniu internetu w poszukiwaniu inspiracji. Nieocenioną inspiracją była (i jest nadal) Weronika Kaczor. Często odwiedzałam jej bloga, żeby tylko popatrzeć na te cudne owady, które wyfruwały spod jej rąk. Któregoś wieczora wygrzebałam wzór peyote na skrzydełka, opisany po japońsku (właściwie równie dobrze mógł być to koreański czy chiński). Na szczęście był dobrze zilustrowany. Po wielu przeobrażeniach mogę zaprezentować postać dorosłą.
Ważka zaklęta została w broszkę. Wahałam się trochę nad wielkością bazy broszki. Zdecydowałam się na większe 2,5 cm za to wygodniejsze w użytkowaniu z zabezpieczonym zapięciem.
Na skrzydełka składają się cztery barwy najmniejszych koralików Toho, Matte-Color Andromeda, Higher-Metallic Pandora, Gold-Lustred Pale Wisteria oraz Silver Lined Milky White. Oczy to dwa Fire Polish 4 mm, najbardziej fioletowe z mixu Iris Rainbow. Sercem broszki jest kryształek 14x7 mm w metalowej oprawie.
Rozpiętość skrzydeł to 7,5 cm, długość tułowia 5 cm. Na zdjęciach trudno ukazać skalę.
A tak odbiegając od tematu, wiecie że "Pszczółka Maja" była największym przekłamaniem mojego dzieciństwa? Mój światopogląd runął jakoś w późnej szkole podstawowej, kiedy dowiedziałam się że nie ma małych pszczółek. Z larwy wykluwa się "od razu" dorosła postać - imago. Także tak... :)
Kliknij aby zobaczyć cenę
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz